poniedziałek, 26 sierpnia 2013

OOTD#1

Dzisiaj zupełna nowość na moim blogu. Po raz pierwszy pokażę Wam się w całej okazałości. ;) 
W niedzielę wybraliśmy się z moim Narzeczonym na spacer po Łazienkach Królewskich. Pogoda dopisała, cieszyliśmy się słońcem i sobą. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć i zdecydowałam, że pokażę Wam w co byłam ubrana. Nie jest to nic wytwornego, ale świetnie obrazuje moje ubraniowe zamiłowania. Leginsy, luźna bluzka, sweterek i niezbyt krzykliwe dodatki. Dość elegancko, ale cały czas swobodnie. 

A teraz uwaga...dużo zdjęć! ;)









Na koniec pani pawiowa, która bardzo dziwnie się nam przyglądała!


Sweterek - SH
Bluzka - Moodo
Legginsy - Primark
Buty - prawie Melissy, osiedlowy bazarek
Torebka - babcina
Kolczyki - Parfois
Okulary - Primark

Mery :)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Pharmaceris T Sebo - Almond Peel 10%

Kochani,

dziś recenzja. Recenzja produktu, do którego byłam nastawiona dość sceptycznie, a który okazał się strzałem w dziesiątkę. Chodzi mi o krem peelingujący, II stopień złuszczania Sebo - Almond Peel 10%. Jest to produkt, chyba wszystkim doskonale znanej, firmy Pharmaceris.


Zacznijmy od początku. Od pół roku borykam się z dość dużymi problemami skórnymi. Na początku zaczęły się pokazywać malutkie wzgórki na skórze, zwłaszcza na czole i brodzie. Winę zrzuciłam na nowy podkład, jednak po jego odstawieniu problem się utrzymywał, a nawet zaczęło być gorzej. Po wizycie u dermatologa odwiedziłam aptekę i zostawiłam w niej majątek na różne specyfiki na receptę. Niestety i to nic nie dało. Postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce. I opłacało się. Krem, o którym dziś Wam opowiem uratował moją skórę. Nigdy nie byłam przekonana do leczenia problemów skórnych kosmetykami, które dostępne są bez recepty. Wiem, wiem, strasznie to głupie, ale tak miałam. Teraz moje zdanie uległo zmianie. :) 
Zaczęłam dużo czytać o kosmetykach tego typu i spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat Almond Peel. Przemawiało za nim wiele, zapach (bardzo świeży, cytrynowy), fantastyczna pompka ułatwiająca dozowanie i cena, która jest zaskakująco niska. Za 50 ml produktu płacimy około 30 zł

Głównym składnikiem kremu peelingującego jest 10% kwas migdałowy i to właśnie on ma złuszczać nasz naskórek. Producent mówi, że krem przeznaczony jest do skóry trądzikowej z istniejącymi zmianami oraz ze skłonnością do powstawania nowych nieprzyjaciół.


Krem stosuje się na noc na oczyszczoną skórę twarzy. Pierwsze efekty zaczęłam zauważać po mniej więcej tygodniu stosowania. Mimo tego iż kwas migdałowy jest lekkim i przyjaznym kwasem, jego działanie jest fenomenalne. Istniejące zmiany dużo szybciej znikają, przebarwienia powstałe w wyniku paskudnych krostek znacznie się wybieliły, a nowych niedoskonałości jest dużo mniej.

Formuła kremu jest lekka i produkt bardzo szybko się wchłania. Już po chwili od nałożenia nie jest odczuwalny na buzi. 

Jak sama nazwa wskazuje Almond Peel ma złuszczyć nasz naskórek, dlatego po jakimś czasie stosowania nasz skóra może się łuszczyć. W moim przypadku wyglądało to jakby schodziła mi skóra po opalaniu. Efekt ten wystąpił tylko na czole. Szybko jednak sprawę załagodziłam kremem nawilżającym. 

Sebo - Almond Peel stosuję już prawie dwa miesiące, a zużycie jest nieznaczne. Wśród tak wielu plusów znajduję jeden minus. Budząc się rano krem jest "zwałkowany". Jak to powiedziała moja Mama, robią się gluty na twarzy. Ale cóż, jestem w stanie to znieść dla tak dobrego efektu. 

Sebo - Almond Peel stosowany na noc i LRP Effaclar Duo stosowany na dzień działają cuda. 

Jak na razie, nie zmienię swojej pielęgnacji skóry twarzy. Trochę się boję, że jakakolwiek zmiana pogorszy sytuację mojej buzi. 

Ogólną oceną jaką mogę wystawić przedstawionemu Wam dziś produktowi jest 5. Bez zawahania mogę stwierdzić, że jest to krem, który sprawił, że moja buzia wygląda dużo lepiej. Mogę Wam go polecić z ręką na sercu. 

A Wy macie jakieś perełki, które zadziałały w sytuacjach kryzysowych? Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Może znajdę coś dla siebie. :)

Mam nadzieję, że recenzja Wam się spodobała i pomogła.

Pozdrawiam 

Mery :)

P.S. Przepraszam Was za jakość zdjęć i ich kierunek, ale dziś blogger ze mną nie współpracuje. Postaram się szybciutko naprawić błędy i wgrać jeszcze kilka zdjęć, które dziś nie chciały się załadować. :)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Gotowa do działania!

Kochani,

wybaczcie moją chwilową nieobecność. Jednak wszystko układa się nie po mojej myśli i niestety blog był ostatnią rzeczą, na którą miałam czas. Obiecuję się poprawić. ;)
Co tam u mnie? No cóż, straciłam pracę. W bardzo ważnym dla mnie miejscu w życiu jestem bezrobotna. Ciężko było mi się pozbierać, ale teraz jestem silniejsza o doświadczenia i nauczyłam nie ufać ludziom tak, jak robiłam to do tej pory. Niestety rynek pracy jest na tyle okropny, że pracodawcy nie potrzebują młodych ludzi bez doświadczenia. Nadal szukam i mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Trzeba żyć z całych sił i się nie poddawać...tak sobie ostatnio powtarzam.
Na szczęście pogoda ma humor lepszy ode mnie i raczy nas pięknym słońcem.

Jutro obiecana recenzja  Pharmaceris Sebo - Almond Peel 10%. Nadal jest moim ulubieńcem. 

            Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze i czerpiecie z prawdziwego lata to, co najlepsze. :)

                                                              Przesyłam gorące buziaki

                                                                           Mery :*